Pod brukiem jest plaża


Początek
23/12/2008, 14:41
Filed under: anarchia, insurekcja | Tagi:

Kim jesteśmy?

Czy może: kim moglibyśmy być?

Możemy być tobą, nim, nią, wami, nami, nimi… możemy być tutaj z tobą, możemy być tam z nimi. Jesteśmy wszędzie, mówimy wieloma językami, pochodzimy z różnych miejsc. I wciąż marzymy. Nie są to marzenia bierne. Tworzymy, niszczymy, żyjemy naszymi marzeniami.

Jesteśmy anarchistami. Nie chcemy kompromisu, nie chcemy poprawy tego systemu, żądamy zniszczenia tego porządku społecznego i ekonomicznego. Nie interesuje poprawa istniejącego prawa. To nasze potrzeby stanowią prawo. Naszym prawem jest decydować o swoim życiu tu i teraz.

Żyjemy w instytucji państwa, która jest więzieniem i przemocą, jesteśmy jej ofiarami i niewolnikami. Żyjemy w społeczeństwie, w którym są ci, którzy posiadają i ci, którzy nigdy nie będą posiadać. Jesteśmy w ciągłym stanie wojny społecznej, między bogatymi a biednymi, między kapitalistami a robotnikami, między policją a zbuntowaną młodzieżą, między mężczyznami a kobietami… ta wojna jest widoczna w każdym aspekcie naszego życia.

Nie chcemy takiego życia. Wybieramy inne. Chcemy przez nie manifestować swój sprzeciw. Jest to sprzeciw nieprzerwany. Pokazujemy go na ulicach, w pracy, w szkole, w domu. Protestujemy, atakujemy symbole wyzysku i kontroli, strajkujemy, organizujemy się, tworzymy i rozprowadzamy komunikaty, kreujemy wolne przestrzenie.

Otaczają nas wysokie mury miast, kamery monitoringu, płoty wokół bogatych osiedli, drogie centra handlowe, więzienia, banki, fabryki, szkoły. Praca i kontrola czynią z naszego życia nudną egzystencję. Jesteśmy bezustannie karmieni strachem, musimy się ciągle czegoś bać, restrykcje narzucane na każdy dzień naszego istnienia uniemożliwiają nam cieszyć się z najzwyklejszych relacji międzyludzkich, boimy się kochać, boimy się wyrazić swój gniew.

Nie szanujemy własności prywatnej, ponieważ nic nie jest nasze, a z drugiej strony wszystko należy do nas. To, co jest nasze jest nam codziennie odbierane. Musimy to odzyskać. Zbyt rzadko ryzykujemy. Nie ryzykujemy przekroczyć linii bycia „rozsądnym”. Nie powinniśmy być rozsądni w tej nudnej egzystencji. Powinniśmy być rozsądni podczas niszczenia tego systemu, który okrada nasze życia, tworzy z nich puste istnienia pełne zahamowań. Kapitalizm nadal istnieje i ma się dobrze dzięki zahamowaniom wpajanym nam od dzieciństwa. Nie pamiętamy już jak to jest czuć pasję na co dzień, jak to jest patrzeć w niebo, być z kimś kogo pożądamy bez obietnic. Boimy się tego. Boimy się, że w naszym życiu może być zbyt wiele sprzeczności.

Boimy się stracić pracę, stracić naszą własność… tak jakby to właśnie to stanowiło nasze życie. Straciliśmy wiarę w solidarność i pomoc wzajemną. Czy robimy rzeczy „dla sprawy” dlatego, że powinniśmy? Czy może najpierw powinniśmy pozbyć się strachu?

Nie czekamy na okazje do protestowania. Nasze życie to protest, ciągły opór, dążenie do powstania.

Nie znamy daty rewolucji, to my ją tworzymy. Razem z tobą. Zapominamy o strachu.

Ponieważ pod brukiem jest plaża.


Dodaj komentarz so far
Dodaj komentarz



Dodaj komentarz